Lubię porządek. Lubię, gdy moje dokumenty są przejrzyste i kiedy mogę rozlokować tematy do odpowiednich folderów. Lubię notować i wiedzieć, że jest takie miejsce, gdzie mogę zajrzeć, a tam wszystko będzie odnotowane.
I dlatego, gdy Oskar miał się urodzić, zaczęłam tworzyć plik z harmonogramem jego dnia. Zdawałam sobie sprawę, że na początku rytm jego dnia będzie całkowitym chaosem (nie lubię chaosu.. :)), ale wykonanie tabelek z odpowiednimi rubryczkami nie musiało zawierać dokładnego przedziału czasowego jego snu czy pór karmienia [taki harmonogram też stworzyłam, ale wykorzystam go, gdy maluch będzie spał i jadł regularnie]. Pomyślałam, że będę to wpisywać odręcznie. Że te rubryczki będą puste. Po prostu.
Będę mogła zapisać, kiedy Oskar zasypia, a kiedy się budzi. Kiedy je i ile czasu to trwa. Kiedy była zmiana pieluszki i co w niej zakwitło. Byłam zachwycona tym pomysłem!
A potem poszłam z Mężem na Targi Mother&Baby i co się okazało? Okazało się mianowicie, że po kosztach można było kupić dzienniczki w małym segregatorku, składające się z rubryczek podobnych do tych, które i ja stworzyłam! Stwierdziliśmy zatem, że dużo praktyczniej i ekonomiczniej będzie kupić taki właśnie segregatorek, niż drukować moje szablony.
A poniżej przedstawiam wyciągi z segregatora. Tak przedstawia się Dzień Maluszka:
www.maluszkaczas.pl |
A tak Noc Maluszka:
www.maluszkaczas.pl |
Segregatorek jest rewelacyjny i naprawdę pozwala kontrolować to, co dzieje się z dzidziusiem. Ma jednak jedną wadę - starcza na bardzo krótko. Oskar ma 2 miesiące z hakiem i już niecały tydzień będę mogła z niego korzystać. Prawdopodobnie wydrukuję powyższe szablony (aby kolorystycznie wszystko współgrało), albo po prostu założę nowy segregator z własnymi szablonami.
Jedno jest jednak pewne - na pewno nie zrezygnuję z zapisków :)
Rzeczywiście fajny pomysł z tym kalendarzem! Ja, mimo iż nie należę do osób tak uporządkowanych jak Ty, Asiu;), też wypełniałam tego typu rubryki (samoróbki niestety), żeby mieć podgląd niemowlęcej fizjologii i ułatwić sobie funkcjonowanie w czasach "chaosu" ("ostatnio karmiłam go lewą czy prawą?", "było już 10 kup czy dopiero 7?" itp.:)).
OdpowiedzUsuńPóźniej przy wprowadzaniu stałych pokarmów zawiesiłam w kuchni tygodniowy jadłospis.:)
Faktycznie takie notatki ułatwiają współpracę z dzieciątkiem a później stają się fajną pamiątką.
Pozdrawiam!
Kaśka M.
Kasiu, to że samoróbki, nie znaczy, że gorsze. :) Jak też zrobiłam sobie sama szablony, jak napisałam, ale trafiłam na gotowca, więc się pokusiłam. I rzeczywiście, jak piszesz, można zerknąć i zobaczyć, która pierś idzie teraz w ruch, a której dajemy chwilę spokoju ;) Dzięki tym zapiskom mogłam zauważyć, że Oskar nie robił pewnego razu kupki przez 5 dni i trzeba było zadziałać, bo w końcu zaczął się prężyć i płakać.
UsuńTakie zapiski, tak naprawdę, można notować nawet w zwykłym zeszycie. Najważniejsze, żeby było wygodnie :)
A co do tygodniowego jadłospisu - świetna sprawa. :) Wykorzystam, jak już Oskar będzie dostawał stały pokarm ;)
Pozdrówka!!
Świetna sprawa, ja również miałam w planach takowe notatki będąc jeszcze z brzuszkiem. Niestety życie w ciągłym biegu miedzy jednym bobo a drugim zweryfikowało moje plany. Jak miałam chwilę oddechu to padałam na pyszczek i niestety nie w głowie mi była kartka i długopis :P
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci Asieńko wytrwałości w prowadzeniu zapisków!
Podejrzewam, że gdy w naszym życiu pojawi się drugi dzidziuś tak absorbujący, jak nasz mały Oskar, też nie będę miała czasu na notowanie :D Nawet teraz zdarza mi się aktualizować wpisy po dwóch, trzech godzinach, bo nie zawsze jestem w stanie zaznaczać wszystko na bieżąco. :)
UsuńDziękuję za te wspaniałe życzenia :):):)