Oskar butelek nie lubi. Nie wiem, co jest w nich takiego, ale, odkąd skończył cztery miesiące, odrzuca go od butelek. Lub smoczków. Bo smoczka też nie potrzebuje, a ten, który mamy w domu, służy mu do zabawy. Kiedy więc zaczęły się cieplejsze dni i widziałam, że Oskar potrzebuje czasem po prostu się napić, zaczęliśmy mu podawać napoje. Łyżeczką z kubka. Na pierwszy ogień poszły herbatki koperkowa i melisowo-rumiankowa, ale nie podeszły one synkowi. Soczki owocowe również. Postawiliśmy więc na wodę. Któregoś dnia zatem zaopatrzyliśmy się w kubek-niekapek firmy NO NAME, kupiony w jednym ze sklepów z artykułami różnymi, ale brakowało na nim informacji, od jakiego wieku powinien być stosowany i okazało się, że ustnik był zdecydowanie za twardy dla bezzębnych dziąseł sześciomiesięcznego niemowlaka. Przeznaczono go dla starszych dzieci. Nie zwróciłam na to uwagi podczas zakupów. Próbowaliśmy i próbowaliśmy, ale okazało się, że ustnik był nie do pokonania przez Oskara. I wtedy w naszym domu pojawił się kubek-niekapek Starter Cup od MAM.