niedziela, 27 lipca 2014

MIESIĄC PEŁEN EMOCJI - CZY NIEMOWLĘ JEST ZDOLNE DO ŚWIADOMEGO OKAZYWANIA EMOCJI?

To był naprawdę pouczający dla mnie miesiąc. Zdałam sobie sprawę z kilku kwestii, nad którymi będę pracowała jeszcze przez najbliższe tygodnie, ale także utrzymywała to, co w ostatecznym rozrachunku okazało się czymś dobrym dla Oskara, dla mnie, dla całej naszej rodziny. Na samym początku miesiąca postanowiłam, że zastosuję jedną z popularnych metod przekonywania dziecka, by zasnęło samo w łóżeczku. Oski wieczorami zasypia przy piersi (dobrze i niedobrze..). Chciałam jednak, by się to zmieniło. By synek, położony do łóżeczka, posłuchał, jak śpiewa mama i w końcu zamknął swoje oczęta. Nic bardziej.. trudnego.. Oskar wkładany do łóżeczka zaczyna płakać, zanim jeszcze dotknie stopami materaca. Położenie go i utrzymanie w pozycji leżącej na dłużej graniczyło z cudem. Metoda usypiania zaleca, by położyć dziecko i wyjść z pokoju, mimo płaczu. Nie potrafiłam. Moje emocje mi nie pozwoliły. Zostałam przy nim, głaskałam go po główce i brzuszku, "szeleścilam" ustami. Wisiałam tak nad nim czasem z godzinę (przypominam, że robimy przemeblowanie i mieszkanie wygląda jak pobojowisko, więc kawałka krzesła raczej nie uraczysz, bo już coś na nim leży), kręgosłup pękał mi w szwach i w końcu zmęczone dziecko zapadało w niespokojny sen.. czasem. Bo zwykle po godzinie męczarni dla niego i dla mnie (i Męża, który ciężko pracował za ścianą i musiał wysłuchiwać płaczu swojego dziecka), wyciągałam go z łóżeczka i oboje kładliśmy się na dużym łóżku, Oski był przystawiany do piersi i zasypiał po dwóch pociągnięciach mleczka. Gdy chciałam odłożyć go do łóżeczka, maluch, czując pod ciałem inne podłoże, otwierał oczy, przewracał się w sekundę na brzuch do raczkowania i wspinał po szczebelkach głośno płacząc.. Tak nam się zaczął emocjonalny miesiąc - pełen emocji, niestety negatywnych.


Po kilku nocach poddałam się. Byłam wyczerpana, Oskar znielubił łóżeczko na śmierć i przestał lubić się w nim bawić, a nerwy mieliśmy ponaciągane jak postronki. I wtedy zrozumiałam jedno - nie chodzi o to, że Oskar zasnął przepisowo, jak napisano w książce, po wyczerpującym płaczu, który miał się zmniejszać każdego następnego wieczoru. Chodzi o to, żeby zasnął czując się bezpiecznie. Mamy w domu tylko jego (poza kotką, która zachowuje się, jak nasza córeczka, zapewne dlatego, że tak ją traktujemy ;)), więc dlaczego mam wprowadzać dodatkowy stres takiemu maluchowi, któremu nawet nie da się wytłumaczyć, że powinien spać w swoim własnym gniazdku?

Oskar ponownie zaczął zasypiać przy piersi, nabrał większego zaufania do łóżeczka i czasem pobawi się w nim przez chwilkę bez marudzenia, czasem nie budzi się, gdy odkładam go do łóżeczka w nocy, żeby móc na chwilę rozprostować kości w bądź co bądź jednak ciasnym łożu. I choć czekam na moment, kiedy nie będę budzona co półtorej godziny (średnio) w nocy, ale prześpię całą, najważniejsze jest nasze dziecko i nie zamierzam powtarzać sobie "Nic mu się nie dzieje. Płacze tak histerycznie, bo jest przyzwyczajony, że zasypia przy piersi", bo może fizycznie nic mu faktycznie nie jest, ale jego psychika cierpi niemiłosiernie. 

To była bardzo ważna lekcja dla mnie. I choć raz na jakiś czas próbuję położyć Oskara do spania bez podania "uspokajacza" (bo przecież niedługo będę odstawiała go całkowicie od piersi), to wystarczy, że jego serduszko rozedrze przeraźliwy płacz, a wyciągam go i zabieram do siebie.

Z emocjami tak jest, że jak my się zachowujemy, tak też będą się zachowywały nasze dzieci. Jak my reagujemy, tak zareaguje maluch. Pierwsze trzy lata życia dziecka to ogromny chaos emocjonalny. Maluch dopiero uczy się tego, jak powinien zachować się w konkretnej sytuacji, ale żeby się tego dowiedzieć, musi czasem przesadzić. Porównać to mogę do nauki jazdy autem - jeśli nie dogazujesz, tylko będziesz jechać wolno, bez silniejszego zaangażowania, nie dowiesz się, co zrobić, żeby jechać prawidłową prędkością. Ale gdy naciśniesz gaz mocniej i mocniej i to wielokrotnie, "wyczujesz" auto i po którymś razie nacisk na pedał gazu będzie już taki, jak powinien. Jeśli więc dziecko nie wyzłości się porządnie, nie będzie wiedziało, jak to zrobić, by zachowywać się według przyjętych norm. Kiedy i my zdamy sobie sprawę z tego, że maluch nadmiernie wyrażając swoje emocje uczy się ich, zapewne podejdziemy do takich sytuacji spokojniej. Gdyby jednak zdarzyło się tak, że zaczęlibyśmy tłumić usilnie te wybuchy, albo odpowiadać tym samym, w główkach naszych dzieci tworzy się zły wzorzec.


Wizyta u przodka - Neandertalczyka pod Kielcami

Mimo że Oskar ma jedenaście miesięcy, bawiliśmy się w odgadywanie emocji patrząc na konkretne minki. Do zabawy też posłużyły nam drewniane buźki misia oraz różne buźki z innej edukacyjnej zabawki. Naturalnie, Oskar na odgadywanie emocji jest jeszcze za mały, ale to, że wielokrotnie ja sama mu opowiadałam o tym, co wyraża dana minka, pozostanie w jego podświadomości.

Emocjonalne buźki - narzędzie pracy w tym miesiącu

Inne emocjonalne buźki - kolejne narzędzie pracy

W domu mieliśmy też, kupioną kilka miesięcy temu, książeczkę do nauki angielskiego dla dzieci. Opisuje ona emocje bohaterów Siedmiomilowego Lasu. Oskar książeczkę tą uwielbia ze względu na okienka. Odsłania sobie takie okienko i widzi napis. W tym miesiącu pokazywałam mu napis w okienku i zaraz potem bohatera, by kojarzył daną emocję z językiem ciała widocznym u bohatera opowieści.

I tak na przykład:
Tygrysek był szczęśliwy.

Kłapouchy siedział smutny.

Ale wszyscy przyjaciele byli zabawni.

Urlop w Ogrodzieńcu był dla Oskara pasmem emocji. Wszystkich zdjęć wrzucać nie będę, bo na ten temat powstanie osobny wpis, pokażę Wam jeszcze tylko dwie przygody pełne emocji:

Przejażdżka na koniu w Parku Miniatur w Ogrodzieńcu.

I jeszcze raz,


I emocjonująca zabawa na tarasie z ulubioną ostatnio zabawką - grającym i jeżdżącym ślimakiem
oraz książeczką z okienkami :)



A Wam jak minął miesiąc pełen emocji?? :)

14 komentarzy:

  1. Ojojoj, to widzę, że u Was Oskar reaguje tak samo na łóżeczko jak nasz Piotruś. My naszego też tylko przy piersi usypiamy, czasem się zdarzy, że synek zaśnie kołysany przez tatę i nawet udaje się czasem przełożyć go do turystycznego łóżeczka bo można nim kołysać, to i tak pośpi w nim 10, 30 min. lub góra godzinę. A te metody różne, o których słyszałam to nie na moje nerwy. Najważniejsze jest przecież poczucie bezpieczeństwa naszych dzieci.
    Kiedyś przeczytałam bardzo mądre zdanie, by nie uczyć dziecka spać w łóżeczku, tylko poczekać aż ono będzie na to gotowe.
    Buziaki dla Was :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pati - wspaniałe zdanie. Dokładnie tego się trzymamy :))

      Ps. Jakoś nie dziwi mnie, że Piotruś reaguje podobnie do Oskiego, bo widzę, że oni podobnie reagują w wielu sytuacjach ;))

      Dla Was również buziaczki!!

      Usuń
  2. Joasiu chyba to jest też zły moment na przyzwyczajanie do samodzielnego spania ze względu na pogodę. U nas w domu przed burzą było nie do wytrzymania. Franek po przebudzeniu, czyli gdzieś o 24.00, 02.00, różnie to u niego jest, lądował w naszym łóżku. Nawet z nami czasami strasznie się wiercił. Niestety od jakiegoś czasu ja jestem ekspertem od wieczornego usypiania. Rafał kręci się z małym do 21.00, ja daję radę położyć go o 20.00. Wcześniej zalewam go hektolitrami kaszy. Jak zje dodatkową porcję to już jest gotowy do spania. Niestety nie tak łatwo mu tę kaszę dać. Cwaniak wie, że po kaszy to już nie ma zmiłuj się i tylko sen. No, ale wcześniej muszę z nim na rękach odśpiewać dwa razy pieski małe dwa. U nas nie jest problem samo łóżeczko, ale pokój. No cóż wie, że jak już jest w pokoju to niedługo będzie łóżeczko i spanie. Wtedy chodzimy, zapala i gasi światło, pokazujemy zwierzątka na tapecie. To już jest dobrze, bo wtedy jest już w łóżeczku. Co dziwne z popołudniową drzemką nie ma problemu. Robimy kaszę, idziemy na górę, wkładam go do łóżeczka, on pije butlę, ja zmieniam pieluszkę, on kończy butlę, zwracam mu dydzia, on robi zwrot na boczek,robimy pa pa, wychodzę i mam 3 godziny wolnego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzy godziny?! Szczęściara :))

      A co samodzielnego spania - rzeczywiście ostatnie noce Oskar przesypia w naszym łóżku, ale wiercac się, budząc co chwilę.. Ten upał jest męczący..

      A Twój Franio to niezły cwaniak :) Ale może boi się ciemności? Skoro w ciągu dnia jest ok, a problem pojawia się nocą..?

      Usuń
    2. Trzy godziny?Wow, wolę nie marzyć, co ja bym przez te trzy godziny robiła - tylko pozazdrościć :-)

      Usuń
    3. Pati. Ja pomyślałam .. Ale zaraz potem zdałam sobie sprawę, że przecież już niedługo będę miała dla siebie te 3 godziny, kiedy chociażby Tata z synkiem pójdą na mecz ;))))

      Usuń
    4. Raz w weekend nawet 4 godziny, ale wtedy zaczęliśmy się już niepokoić czy wszystko OK;)
      Z baniem się ciemności to chyba nie. Jak widzi w nocy jakiekolwiek światło to nie chce iść spać bo przecież jest południe, a popołudniową drzemkę to on już miał;) Czasami uda mi się wyjść pomimo,że jeszcze nie zasnął. Różnie.

      Usuń
    5. To powiem Ci, że jednak jesteś szczęściara :D

      Usuń
  3. Z doświadczenia wiem, że ta metoda daje efekty, ale najszybsze są wtedy gdy odkłada dziecko do łóżeczka osoba z którą ma mniejsza więź niż z mamą... i niestety trzeba się uprzeć i nie poddać co dla nas matek jest ciężkie kiedy nasze dziecko płacze :(
    pozdr i zapraszam do nas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, ja wiem, że wg specjalistów ta metoda daje rezultaty, ale ani ja ani mój mąż nie jesteśmy w stanie słuchać zbyt długo płaczu Oskara. Ze swoim tatą Oskar ma mniejszy kontakt niż że mną (wiadomo, on pracuje, ją zajmuję się dzieckiem), ale to tato krocej wytrzymuje płacz i wyciąga syna z łóżeczko. Więc to nie taka prosta sprawa. :)

      W tym miesiącu trochę popracujemy nad wewnętrznym spokojem Oskiego. Teraz wyprobowuje technikę nagradzania za niehisteryzowanie. Umowilam się z Oskarem, że podchodzę do niego, jak się uspokoi i przestaje płakać, a jeśli płacze nadal-to wychodzę z pokoju. Na razie w 80% przypadków udało się. Nauczył się bowiem niestety, że kiedy głośno i długo płacze, my reagujemy..

      Usuń
  4. Kurczę, muszę się przyznać, że widząc zmagania mam ze starszymi niemowlętami przy albo odstawieniu od piersi i przejściu na mm, albo tak jak Ty samodzielnym zasypianiu to jednak cieszę się że karmiłam tylko do 5,5 miesiąca ale co nie znaczy że nie zazdroszczę że tak długo Wam się to udaje :))
    U mnie sprawa z zasypianiem też jest problematyczna ale na szczęście nie ma godzinnego płaczu bo na pewno też bym się poddała!
    Uściski !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domi, to jest właśnie minus, ale nie występuje on u wszystkich dzieci karmionych piersią. Nasz synek lubi być blisko nas i kiedy śpimy wszyscy razem, to przykleja się do mnie czy swojego taty i jest szczęśliwy. W łóżeczko jest san i jest mu źle..

      Oj, życzę,.żeby i Twoje usypianie Gosi przestało być problemem, nawet jeśli jest on mały..

      Pozdrowienia i uściski!

      Usuń
  5. Kilka razy udało mi się odłożyć Frania do łóżeczka i tam zasnął, ale tylko wtedygdy nie usnał przy piersi. Po powrocie z urlopu planuję nad tym popracować, chociaż będzie ciężko bo nie wiem które z nas bardziej lubi gdy zasypia w moich ramionach. Nasz wpis znowu pojawi się z opóźnieniem, ale jutro wracamy do domu i biorę się za nadrabianie blogowych zaległości ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie - takie spanie z małżeństwem jest przeslodkie .. :) Ale idziemy czego jest łóżeczko..? Kiedyś trzeba przełożyć malucha na jego własne terytorium.

      Ja sama ostatnio nie wyrabiam, więc nie przejmuj się opóźnieniem .. Później do Was zajrze, zobaczę, co słychać i jak Wam minął miesiąc emocjonalny.

      Powodzenia w pracy nad emocjami :) Miesiąc muzyczny jest idealny także do pracy nad nimi i ja też zamierzam tak go wykorzystać. :)

      Usuń

To nie jest zwykły pamiętnik. To jest poradnik inspirowany własnym życiem, własnymi emocjami, przygodami, problemami.. Znajdziesz tu odpowiedzi na pytania, które od dawna chodziły Ci po głowie..

..cieszę się, że chcesz podzielić się ze mną swoją opinią..
..Twój komentarz wiele dla mnie znaczy - pamiętaj, że zawsze odpowiadam, bo jest to wyraz mojego szacunku dla Twojego czasu..