piątek, 24 października 2014

14 MIESIĘCY OSKARA

Kiedy Oskar był niemowlakiem, wydawało mi się, że z każdym miesiącem zmieniał się nie do poznania. Tymczasem te dwa miesiące, jakie minęły od czasu, gdy stał się małym dzieckiem, minęły pod tak wielkim znakiem zmian, że aż ciężko mi w to uwierzyć! Niemal w każdym tygodniu widzimy w nim tyle zmian, że zastanawiam się, czy przypadkiem o czymś nie zapomnę pisząc kolejne słowa.. :) Mam jednak nadzieję, że te najważniejsze elementy zostaną zawarte i kiedyś razem będziemy czytać te słowa. Miesiąc ten Oskar spędził głównie w podróży - kiedy zaczął czternasty miesiąc swojego życia, byliśmy jeszcze we Włoszech, wróciliśmy do mieszkania na około dwa tygodnie i ponownie wyjechaliśmy, tym razem do Krynicy Zdrój. Gdzieś kiedyś przeczytałam, że taka częsta zmiana otoczenia na dziecko działa niezwykle rozwijająco i powiem Wam, że sama widzę, jaka zachodzi w Oskim różnica między chwilą, gdy wyjeżdżamy gdzieś, a dniem, gdy wracamy. :) Zmieniajcie dziecku otoczenie, jak tylko możecie najczęściej!




Body 86 i 92 są akurat, dlatego wszystkie o rozmiarze 74 poszły w odstawkę. Natomiast spodnie 86 są nieco przydługawe i ciężko w nich Oskarowi się poruszać, dlatego zakładam mu takie o rozmiarze 80. Jeśli chodzi o koszulki - 74 mocno przylegają do ciała, 80 z kolei są dosyć luźne, dlatego Oskar w swojej szafie i jedne i drugie, tylko na różne okazje :)

Ponieważ w chwili, gdy to piszę, nie mam dostępu do wagi, nie jestem w stanie stwierdzić, ile waży Oski, ale odnoszę wrażenie, że nie przybrał zbytnio na wadze w ciągu ostatniego miesiąca.

Ilość zębów bez zmian od poprzedniego miesiąca :)




Zmiana w rozwoju emocjonalnym jest dla nas chyba najbardziej widoczna. Poza faktem, że Oskar zdecydowanie negatywnie reaguje na obcych, którzy rzucają się wręcz na niego, zamiast stać w pewnej odległości, to upodobał sobie fakt, że powinnam być w zasięgu jego wzroku. Wiecie, z czym to się wiąże? Z tym, że nawet wyjście do toalety kończy się tym, że Oskar stoi pod drzwiami i płacze w niebogłosy.. Jest to dosyć uciążliwe, ale świadczy to jedynie o tym, że rozwija się prawidłowo. Wiem, że któregoś dnia będzie mi tego brakowało, gdy Oskar zamiast zostać ze mną w domu będzie wolał wyjść z tatą na spacer. :)

Oskar zaczął też rozumieć, że niektóre czynności mogą kogoś zranić. Dawne łapanie kotki za ogon i łapki zdarza się już niezwykle rzadko, natomiast niemal bez przerwy ma miejsce tulenie się do ciepłego ciałka kici, która przestała uciekać przed naszym maluchem. 

Podobna sytuacja wiąże się z nami, jego rodzicami. Oskar potrzebuje tulenia i często podchodzi do nas tylko po to, by się przytulić, po czym znów zabiera się za robienie czegoś (już nie tego samego, bo przecież szkoda czasu, by robić tylko jedną rzecz).

Maskotka, którą wybrał sobie kilka tygodni temu, nadal jest uwielbiana przez Oskiego i kiedy nie tuli się do nas czy kici, to tuli się właśnie do misia :)



Oskar nadal sam nie chodzi, tak bardzo upodobał sobie raczkowanie :) Dwa tygodnie temu w czwartek zrobił samodzielnie cztery kroki, ale próby chodzenia podejmuje, gdy ma pod ręką krzesło, pchacz czy inne coś, co może pchać i podpierać się na tym. Kompletnie nas to nie martwo, choć z utęsknieniem czekamy na dzień, kiedy nie trzeba będzie się martwić, ile brudu znalazło się na dłoniach Oskara.. Kilka dni temu byliśmy na weselu i wtedy właśnie Oskar mocno wyrywał się na podłogę. Wiadomo jednak, że sala weselna nie jest absolutnie miejscem dla raczkującego malucha. Zostałby zwyczajnie zdeptany. Gdyby chodził, moglibyśmy wypuścić go do całej zgrai dzieci, które sobie biegały po sali, ale cóż :) Następnym razem. 



Do nowym umiejętności zdecydowanie możemy zaliczyć te cztery kroki, które Oskar wykonał w moją stronę. Było to dla mnie zaskoczeniem, a i dla niego niemałym zapewne. Kiedy stał i trzymał w dłoniach jakąś zabawkę, patrzyłam na niego z dumą. Stał bez oparcia, nie chwiał się, jak jeszcze niedawno, zawołałam go bez zastanowienia:
- Oskarku, podejdź do mamy.
I wyciągnęłam do niego ramiona, w które on od razu podszedł. Nie wiem, ile kroków by zrobił, gdybym kucała nieco dalej od niego..

Tulenie się do kotki, zanurzanie buźki w jej futerko to również nowa umiejętność, która na dodatek cieszy nas i kotkę ;) Oj, to będzie wielka przyjaźń! :)

Zapewne dlatego właśnie, że kotka mamy w domu, Oskar nauczył się mówić "kici". Dosyć trudne słowo, ale dla niego literka "Ć" nie stanowi jakoś problemu. Mówi także "dać", kiedy on coś daje nam lub chce, żebyśmy to my dali coś jemu. Od jakiegoś czasu słyszymy też "cem" {chcę} - albo w odpowiedzi na pytanie "Chcesz zupkę?", albo wtedy, gdy po prostu czegoś chce, co jednocześnie wskazuje palcem. W ostatnim czasie pojawiło się też angielskie słowo "come", kiedy chce nas ponaglić, jakby mówił "come on!". :) Bardzo nas cieszy, że używa tak wielu słów, myślę jednak, że duża w tym nasza zasługa, bo rozmawiamy z nim właściwie bez przerwy. Puszczamy mu też dużo piosenek po angielsku, które również śpiewamy, myślę więc, że to także ma znaczenie.

{jedna z naszym ulubionych:
"Rain, rain, go away,
come again another day.
Little Johnny (my śpiewamy "Oskar") wants to play - 
rain, rain go away!}

Jest też coś na kształt "uć", co Oskar używa, kiedy bawimy się piłkami. Najprawdopodobniej jest to jego wersja "rzuć", często mówię do Oskiego "Rzuć piłeczkę do mamy", a ponieważ Oskar niesamowicie dużo naśladuje, pewnie i to słowo przejął ode mnie.







  • tuli się mocno do kotki zanurzając twarz w jej futerku
  • mówi "cem" , "come", "dać", "uć"..
  • cztery kroki Oskusia bez podpory





4 komentarze:

  1. Mam podobne odczucia jeśli chodzi o rozwoju, wcześniej miałam wrażenie, że co chwila jakieś nowe umiejętności się pojawiają, ale przełom roku i kolejne miesiące, to po prostu buuum na nowe: słowa, emocje, umiejętności. Oski świetnie się rozwija, bardzo fajnie mówi. I też zauważam te skoki związane z wyjazdami. Brawo dla Oskara!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zauważyłaś zmiany związane z wyjazdami? Czyli faktycznie coś w tym jest :)
      Pozdrowienia i uściski dla Was!

      Usuń
  2. No proszę jaki to już duży, mądry chłopak :-)) Niesamowite są te zmiany w jego rozwoju! Nasz Piotruś też uwielbia jak jestem w zasięgu wzroku i jak widzi, że odchodzę np. do toalety to płacze wniebogłosy ;-) Też wyciąga do mnie rączki i chce bym go wzięła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pati, już dawno zauważyłam, że Piotruś i Oskar są w wielu kwestiach do siebie podobni :D Płaczą, bo taki to etap, że tęsknią, jak znikamy im z oczu :) Na szczęście, nie będzie trwać wiecznie ;)
      Buziaki!

      Usuń

To nie jest zwykły pamiętnik. To jest poradnik inspirowany własnym życiem, własnymi emocjami, przygodami, problemami.. Znajdziesz tu odpowiedzi na pytania, które od dawna chodziły Ci po głowie..

..cieszę się, że chcesz podzielić się ze mną swoją opinią..
..Twój komentarz wiele dla mnie znaczy - pamiętaj, że zawsze odpowiadam, bo jest to wyraz mojego szacunku dla Twojego czasu..