źródło |
O rotawirusach pisałam już jakiś czas temu (chociażby tutaj), lecz temat ten jest na tyle ważny, że postanowiłam wziąć udział w akcji POWSTRZYMAJ ROTAWIRUSY. Jak wiecie, jestem pielęgniarką. Nie każdy jednak wie, że przez okres dwóch lat pracowałam w szpitalu na oddziale zakaźnych, na który trafiały właśnie dzieci diagnozowane jako zakażone rotawirusami. Wbrew pozorom przenoszenie wirusów wcale nie jest takie trudne i często (powiedziałabym nawet w 90% przypadków) po dwóch - trzech dniach pobytu rodzica z dzieckiem na moim oddziale i on się zarażał.. Ja sama przeszłam swoje po przejściu na ten oddział, co jedynie dowodzi, że rotawirusa lekceważyć nie należy.
Podczas szczepień, na które rodzice zapisują się z sześciotygodniowymi maluchami, często rotawirusy są bagatelizowane. Osobiście jestem za szczepieniem, ale nie na wszystko, na co istnieją szczepionki! Są jednak pewne choroby, zwłaszcza w pewnych szczególnych sytuacjach, kiedy nie powinno się zapominać o szczepieniu. Rotawirusy połączone z planowaniem oddania dziecka do żłobka czy przedszkola są taką właśnie sytuacją.
Może i ich wygląd jest ciekawy i prezentują się dosyć atrakcyjnie, ale to, co potrafią zrobić z dzieckiem czy dorosłym, bywa przerażające. Wirus utrzymuje się na rękach do 4 godzin, na przedmiotach natomiast nawet do 10 dni! Może się tak zdarzyć, że wrócicie z placu zabaw, chociażby takiego w centrach handlowych, które jest siedliskiem bakterii i wirusów, nie umyjecie maluchowi rąk po zabawie, następnego dnia możecie zaobserwować osłabienie, wymioty i/lub biegunkę, gorączkę nawet do 40 st. C. Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że maluch zaraził się rotawirusami.
Niektóre dzieci szybko dochodzą do siebie, 20% dzieci jednak musi obejrzeć lekarz, a w jednym na sześćdziesiąt pięć przypadków wymagana jest hospitalizacja. Te dzieci właśnie oglądałam w szpital na swoim oddziale. Te dzieci zarażały swoich rodziców, odwiedzających. Te dzieci podłączone były do kroplówek każdego dnia, żeby nie odwodniły się całkowicie (wymioty i biegunka bardzo malutki organizm wyniszczały). Te dzieci w pierwszych dniach hospitalizacji miały zmieniany wenflon każdego dnia, zanim dobrze się nawodniły, bo "wysuszone" z płynów żyłki nie wytrzymywały ingerencji plastiku w ich kruchość.
W moim poprzednim poście o rotawirusach pisałam o tym, jak sprawdzić, czy dziecko jest odwodnione i w jakim stopniu, pisałam też, jak radzić sobie z odwodnieniem. Pamiętajcie jednak, że najwazniejsza jest profilaktyka - higiena przede wszystkim, podnoszenie odporności - zdecydowanie tak, ale jeśli planujecie posłać malucha do żłobka czy przedszkola, które to miejsca są siedliskiem bakterii i wirusów, pamiętajcie też o szczepieniach. Szczepionki przeciw rotawirusom dostępne w Polsce są szczepionkami doustnymi, co jest ogromną zaletą.
POWSTRZYMAJ ROTAWIRUSY udostępniło mi plik pdf z przydatnymi informacjami. Jeśli ktoś jest zainteresowany, piszcie na e-mail >>KONTAKT, a prześlę plik na Wasz adres. Koniecznie też odwiedźcie stronę Powstrzymaj Rotawirusy, bo wiedzy nigdy za wiele, a tam właśnie znajdziecie wiele odpowiedzi na Wasze pytania.
Ja szczepiłam młodszego synka, przy starszym "przegapiliśmy" termin. Nie było to tanie, ale nie żałuję :). Pozdrawiam (i zapraszam "do siebie")
OdpowiedzUsuńTanie faktycznie nie jest, ale jak pomyślę, ile pieniędzy idzie czasem na głupoty, to stwierdzam, że jednak zdrowie dziecka jest najważniejsze :)
UsuńOdwiedziłam Was z wielką ochotą ;)
...dobrze mi znany temat, niestety :( Ważny, trzeba o nim mówić więcej! Dzięki Asiu za wszystkie informacje!
OdpowiedzUsuńTak, pamiętam, jak pisałaś o tym pod moim poprzednim postem o rotawirusach..
Usuń(ps. niedługo "do Was" zajrzę.. czas biegnie mi tak szybko, że widzę już kilka nieprzeczytanych wpisów..)