Jak pisałam we wcześniejszym
wpisie o dolegliwościach zdrowotnych podczas urlopowania, zatrucie pokarmowe
jest jednym z takich dolegliwości. Jednak biegunka i/lub wymioty mogą nas
dopaść w każdej chwili i tak, jak my, dorośli, potrafimy dosyć dobrze sobie z
tym poradzić, tak z dzieckiem jest nieco inaczej. A im mniejsze - tym sytuacja
przedstawia się gorzej. Za wszelką cenę powinniśmy przestrzegać zasad higieny,
o czym pisałam w poprzednim wpisie, bo to najlepsza droga do uchronienia
dziecka od odwodnienia i bardzo prawdopodobnego pobytu w szpitalu w celu
nawodnienia organizmu.
Zatrucia pokarmowe możemy
podzielić na:
1)
Zatrucia
pokarmowe wywołane przez bakterie
Najczęściej dotykają nas latem
wywołując bóle brzucha, nudności, biegunki i wymioty.
2)
Zatrucia
pokarmowe wywołane przez wirusy
Najczęściej mamy z nimi problem wiosną lub jesienią i
wówczas właśnie dochodzi zwykle do zakażenia sławnymi rotawirusami. Zakażenie
nimi zaczyna się najczęściej gorączką, a potem pojawiają się biegunka i wymioty.
3)
Zatrucia
pokarmowe wywołane przez pasożyty
Biegunka
Jeśli Wasz maluch robi więcej
kupek niż zwykle i są one wodniste oraz śluzowate, mówimy o biegunkach. Każda
mama karmiąca piersią wie, że kupki noworodka czy niemowlaka, jedzącego tylko
jej mleko, są wodniste z natury i że jest ich lub bywa ich w ciągu dnia dosyć
dużo. Warto notować ilość kup (o notowaniu informacji dotyczących niemowlakówpisałam tutaj), by wiedzieć, że piętnaście przy dziesięciu kup dziennie to już
jest sporo.
Dlaczego biegunka jest taka
groźna u niemowlaka i dlaczego tak dużo się o tym mówi? Dlatego, że małe ciałka
naszych maluchów bardzo szybko się odwadniają. Kiedy dzidziuś robi wyżej
wspomniane piętnaście kup w ciągu doby, traci bardzo dużo płynów (zwróć,
proszę, uwagę, że ciało naszego dziecka jest małe i, jeśli chcemy zastosować tu
matematykę, procentowo płynów podczas biegunki ubywa mu bardzo dużo), co
prowadzi do sporego odwodnienia. Jeśli dołączą się do tego wymioty, problem
jest jeszcze większy.
Pilnujcie, aby maluch nie nabawił się odparzeń, bo będziecie mieć dodatkowy problem. O odparzeniach szerzej pisałam tutaj.
Jak sprawdzić, czy dziecko odwodnione?
Najlepszym domowym wskaźnikiem
jest stan skóry. Chwytasz fałdkę skóry na przedramieniu dziecka między dwa
palce, po czym puszczasz. Jeśli skora wróci do stanu normalnego, maluch nie
jest odwodniony, jeśli jednak skóra wraca do poprzedniego stanu powoli lub w
ogóle, trzeba interweniować. Problem z tym, że ma to miejsce w sytuacji mocnego
odwodnienia..
Szybszą i równie skuteczną metodą jest
wykonanie testu z użyciem pasków ketonowych. Maczamy pasek w moczu dziecka i
sprawdzamy ilość ciał ketonowych. Pasek barwi się na jakiś kolor, legenda
wyjaśnia, co dany kolor oznacza. Wszystko jest dobrze, jeśli wynik jest ujemny
(-). Jeśli wynik jest plus/minu (+/-), należy zwiększyć dziecku ilość płynów i ponownie
wykonać test (powinno być już dobrze). Niepokój powinny budzi ć plusy (+, ++,
+++). W zależności od ich ilości, taki stopień odwodnienia mamy. Czasem w
przypadku jednego plusa (+) malucha możemy doprowadzić do zdrowia w domu,
często jednak konieczne jest podanie kroplówki (dlatego warto mieć Orsalit w
domu, aby trzymać się od szpitala jak najdalej).
U niemowlaka w przypadku
odwodnienia zapada się ciemiączko. To znak, że potrzebuje ono konieczne
zwiększonej ilości płynów.
Leczenie
Jeśli zauważysz u swojego dziecka
biegunkę, karm je piersią jak najczęściej. Dzięki temu dostarczysz maluchowi
składników łagodzących podrażnioną śluzówkę układu pokarmowego oraz płyny, których
teraz bardzo potrzebuje. Jeśli karmisz mlekiem modyfikowanym lub Twój maluch je
już tylko stałe pokarmy, ogranicz się do podawania wody do picia.
Obserwuj dziecko i podaj mu do
picia Orsalit (dostępny bez recepty) – to taka doustna kroplówka, która
uzupełni utracone płyny. Jest dostępny w różnych smakach, więc maluch powinien
jakoś ją wypić, choć w smaku nie jest zbyt zachęcająca.
W aptekach dostępna jest też
Smecta, preparat zatrzymujący biegunkę, jednakże lekarze są zdania, że lepiej,
aby maluch „wykupkał” to, co musi, wraz z wirusem, niż zatrzymywanie tego
wszystkiego w środka osobiście nie stosowałabym Smecty, ale może ktoś ma inne
zdanie, dlatego o tym piszę.
Poza tym, koniecznie należy
wzmocnić brzuszek maluszkach probiotykami. Dicoflor, Lacidofil, Enterol – tego typu
preparaty mogą nawet skrócić czas biegunki, warto więc mieć je w domu.
Jeśli dziecko czuje się odrobinę
lepiej, ale nadal doskwiera mu biegunka, zacznij podawać mu małe posiłki, ale
nie rozwalniające. Muszą to być posiłki lekkostrawne i ze zmniejszona ilością
błonnika (zatem ciemne pieczywo, owoce i niektóre warzywa są na tym etapie
zakazane). Zacznij od białego pieczywa z naturalnym masełkiem. Możesz zrobić
kleik z ryżu i banana, ale banan musi być koniecznie ugnieciony, bo trawienie
go przez żołądek może skończyć się źle. Zrób też papkę z marchewki, dokładnie
taką, jaką roni się sześciomiesięcznym niemowlakom, który wprowadza się stały
pokarm.
Gdy dołączają się wymioty,
podawaj maluchowi płyny łyżeczką dozując po jednej na kilka – kilkanaście minut.
Płyny nie mogą być ciepłe, bo ciepło prowokuje wymioty. Woda, ewentualnie słaba
herbatka powinny mieć temperaturę pokojową. Jeśli dołączyłaby się gorączka,
leki przeciwgorączkowe podawajcie doodbytniczo w postaci czopków, żeby nie
ryzykować, że maluszek zwymiotuje część lub całą dawkę leku (jeśli całą, to
mały problem, ale jeśli zwymiotuje część, nie będziecie wiedzieć, ile leku
dostało się jednak do żołądka).
Istotne znaczenie ma profilaktyka
– higiena to podstawa, bo wśród personelu medycznego krąży teoria, że choroba
rotawirusowa to „choroba brudnych rąk” i nie bez kozery tak została nazwana.
Wasze dziecko ma biegunkę? KONIECZNIE zachowujcie zasady higieny podczas
przewijania, nie roznoście wirusa po całym domu, bo niedługo wszyscy się
pochorujecie, WIETRZCIE MIESZKANIE, bo wirus lubi też unosić się w powietrzu i
wdychanie go także prowadzi do zakażenia.
Teoretycznie, jeśli biegunka trwa
dłużej niż dwadzieścia cztery godziny, skontaktujcie się z lekarzem. Jednak, jeśli
po kilku pierwszych wodnistych kupkach zaczynacie się niepokoić, udajcie się na
wizytę od razu (dziećmi poniżej szóstego miesiąca życia nie można czekać ani chwili). Lepiej być nadgorliwym i mieć miłą niespodziankę, że to tylko
jednorazowy wybryk przewodu pokarmowego malucha, bo zjadł z podłogi brudny kłębek
kurzu lub piasek z plaży, niż po dwóch dniach znaleźć się z dzieckiem w
szpitalu i patrzeć, jak pielęgniarki zakładają mu wenflon, by móc podłączyć
kroplówkę.
Szczepienie przeciw
rotawirusom
Na rynku mamy dwie szczepionki
przeciw tym wirusom, które w znacznym stopniu przyczyniają się do zwiększonej
hospitalizacji dzieci na oddziałach z powodu biegunek. Rotateq i Rotarix są
szczepionkami płatnymi i, wbrew niektórym opiniom, nie uodparniają na wszystkie
wirusy z takiego samego powodu, z jakiego szczepionka przeciw grypie nie
uodparnia na grypę – tworzą się wciąż nowe szczepy i trzeba by było postępować właśnie
tak, jak w przypadku szczepionek na grypę – co roku produkować nowe, a
podejrzewam, że na takie badania państwo pieniędzy nie przeznaczy.
Mamy więc szczepionki, które
uodparniają na jeden (Rotarix) lub pięć szczepów (Rotateq), a, jak wspomniałam,
szczepów mamy ogromne ilości, zatem podanie tychże szczepionek nie gwarantuje,
że maluch jednak nie złapie gdzieś rotawirusa. Tutaj ogromne znaczenie ma
właśnie higiena – po dotknięciu przez dziecko zabawek w galeriach, poręczy w
autobusach i innych przedmiotów, należy przemyć mu dłonie, zanim palce znajdą
się w buźce.
Jeśli Wasz maluch będzie raczej
przebywał w domu lub w środowisku, które jego ciało i flora bakteryjna
doskonale zna, nie uważam za koniecznie szczepienie takiego dziecka. Jeśli
jednak zamierzacie przemieszczać się z maluchem, oddać je do
żłobka/przedszkola, dużo podróżować, optowałabym raczej za zaszczepieniem
którąś z wyżej wymienionych szczepionek. Koszt sumaryczny jest podobny, mimo że
Rotateq podaje się w dwóch dawkach, a Rotarix w trzech.
Co daje zaszczepienie? Przede
wszystkim zwiększa nieco odporność organizmu na te wirusy. Bo choć szczepy są
różne, to jednak jest to ten sam wirus. Kiedy zaszczepione dziecko zetknie się
z takim wirusem i jego ogólna odporność jest na prawidłowym poziomie, ryzyko
trafienia do szpitala jest minimalne. Gdy odporność takiego dziecka jest niska,
nie uchroni je nawet szczepionka, dlatego warto tę odporność podnosić (jak,
pisałam tutaj).
Po zaszczepieniu dziecka należy
pamiętać, że wirus, zwłaszcza po drugim i trzecim szczepieniu, może być
wydalany z kałem dziecka przez pięćdziesiąt dni! W tym czasie trzeba pilnować,
aby wirus nie rozniósł się po mieszkaniu.
Naprawdę dużo u Ciebie bardzo przydatnych informacji, chociaż wolę sam temat omijać szerokim łukiem. My już miałyśmy niestety swoją przygodę z norowirusem :(
OdpowiedzUsuńAgatka, każdy zapewne woli, ale, niestety, czasem, biegunka i wymioty dopadają.. Stąd ten post.
UsuńWspółczuję, że rota Was dopadł.. :/ Oby nie udało mu się po raz drugi!!
Dobrze, że o tym piszesz, bo my miałyśmy jakieś epizody z biegunką, ale o tym Orsalicie pierwsze słyszę. Pobyt w szpitalu też miałyśmy i za nic nie chcę tam wracać, zawsze to lepiej wiedzieć co robić w takich sytuacjach.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nigdy nie będziecie musiały korzystać z moich rad! Ale, w razie czego, Orsalit miej pod ręką. Nie jest drogi (około 50 groszy za saszetkę, w mojej aptece), a ze dwie saszetki w domu warto mieć.
Usuńto bardzo niebezpieczne u małych dzieci,dzięki za cenne wskazówki
OdpowiedzUsuńFakt, niebezpieczne jest, dlatego właśnie o tym napisałam. I Wam życzę, aby nie było potrzeby skorzystania z moich rad!
Usuń