Hohoho.. Można by rzec. Piętnaście miesięcy to nie lada wiek, a tyle właśnie skończył nasz synek niemal dwa tygodnie temu. Oskar wciąż zmienia się z dnia na dzień, staje się coraz bardziej rozumny, coraz więcej można od niego wyegzekwować prosząc go o coś. To niesamowite, że, kiedy pytamy go o coś, on odpowiada - czasem używając wyraźnych, prawidłowych słów, a czasem odpowiadając po swojemu. ROZMAWIAMY ze sobą, a nie tylko mówimy do niego i nieskromnie myślę, że ma to ogromny związek z naszymi "rozmowami", kiedy jeszcze Oski nie mówił i nie wszystko rozumiał. O tym, jak rozmawiać z niemowlakami i starszymi dziećmi, pisałam tutaj. Jeśli macie ochotę wrócić do tego tekstu, zapraszam!
Nadal w użyciu mamy body 86 i 92, ale spodnie Oskar zdecydowanie nosi już 86. Koszulki o rozmiarze 80 są dopasowane, 86 natomiast są akurat. Na niedawnej wizycie u pediatry na szczepieniu Oskar został zważony o zmierzony. Mierzy już 84 cm i waży 11.650 kg. Kawał chłopa z niego. NA SZCZĘŚCIE NIE TRZEBA GO JUŻ NOSIĆ TAK CZĘSTO, JAK KIEDYŚ :D
Ząbków Oskuś ma pięć i nowe szykują się do wyklucia :) Może być ciężko niedługo ;)
Okres, kiedy byłam niezbędna, minął i mogę cieszyć się wizytą w łazience bez płaczu pod drzwiami ;) Obcy też nie przerażają już tak Oskarka, choć nadal to z nami czuje się najbezpieczniej. Jest to oczywiście zrozumiałe i mam nadzieję, że pozostanie tak najdłużej.
W ostatnim czasie Oski przechodzi chyba jakiś skok, bo dosyć często zdarzają mu się chwile buntu i ciągłego "nie" (bo przecież to jeszcze nie ten sławny 'bunt dwulatka', prawda?). Liczymy, że to chwilowe, bo czasem naprawdę brakuje już siły i pomysłów, żeby zająć naszego malucha czymś innym, czymś, co spowodowałoby na dłużej uśmiech na jego twarzyczce.
Jak już pisałam w podsumowaniu miesiąca, Oskar zaczął chodzić 1 listopada. Wieczorem. W ciągu dnia, gdy odwiedzaliśmy groby bliskich i widzieliśmy się z innymi członkami rodziny, powtarzaliśmy wciąż, że jeszcze nie chodzi, tymczasem wieczorem Oski zrobił pięć kroków, a za moment sześć. Następnego dnia - sześć, siedem i osiem. I tak każdego dnia coraz więcej, coraz pewniej i szybciej nasz maluch przemierzał nasze 44 metry kwadratowe. Najczęściej w pogoni za kotką, która zdumiona zaczęła czmychać przed Oskusiem.
Gdy tylko Oskar poczuł, że łatwiej jest się poruszać na dwóch nogach, spodnie w kolanach przestały być powycierane (dzięki czemu mam odrobinę mniej prania..) i raczkowanie uaktywnia się tylko wtedy, gdy nasz synek jest bardzo, ale to bardzo zmęczony.
Od chwili, gdy chodzenie opanował niemal doskonale, Oskar postawił sobie wyżej poprzeczkę i zaczął pokonywać różne przeszkody. Samotny, stojący w przedpokoju i przeznaczony do wyniesienia kij od miotły, został zaadoptowany przez Oskusia i teraz każdego dnia spaceruje on z kijem po całym mieszkaniu (przypominam, że jest to sporej długości kij) manewrując nim coraz sprawniej. W takich chwilach nazywam Oskara "Włóczykij" :) /moja ulubiona postać z Muminków ;)/.
Jednym z ulubionych zajęć Oskiego jest też wchodzenie po schodach (na klatce schodowej, u teściów, wszędzie indziej) lub na stopień przybalkonowy (u nas w mieszkaniu). Może to robić bez przerwy..
Oskusio także ćwiczy dłonie i palce - dzięki jednemu z tekstów Agaty, której bloga Wam polecałam, bo jest źródłem niezwykłych inspiracji, o tym, że praca dłońmi wiąże się z ośrodkiem mowy. W listopadzie zrobiłam Oskarowi liście z kolorowej pianki, wycięłam większe otwory i przewlekłam przez nie sznurówkę. Ale tylko po to, żeby pokazać Oskusiowi, że tak można, że tak się dzieje, jak włoży się jedną końcówkę sznurówki w otwór. Bardzo mu się to spodobało i ćwiczymy sznurowanie codziennie, co daje niesamowite efekty /drewniane sznurowanki znalazły się na liście prezentów gwiazdkowych dla Oskara/.
- Oskar chodzi, a nawet biega
- sznurowanie liści
- nasze rozmowy, a nie jednostronne mówienie do Oskusia zastanawiając się, ile z tego rozumie:
- Oskarku, chcesz kanapeczkę?
- Cem /chcę/ .
- Z masełkiem?
- Tak!
- rozmowy Oskara przez telefon (niesamowite, ale bierze do ręki mój telefon, swój zabawkowy, długopis, szczotkę do włosów, tablet, swoją rękę (e.t.c.) i przykłada sobie do ucha mówiąc coś; a co najważniejsze : powie dwa czy trzy słowa i ROBI PRZERWĘ, JAKBY CZEKAŁ NA ODPOWIEDŹ!; tak samo wygląda jego rozmowa z dziadkami, czy chociażby ze mną, kiedy Oski jest z Tatą na spacerze; prowadzi konwersacje, nie jednostronny monolog i szanuje to, że ktoś inny też ma coś do powiedzenia
- współpraca ze mną i pomoc mi w obowiązkach domowych - ponieważ Oskar nie lubi przebywać sam ze sobą (póki co), a ja nie mogę przecież zaniedbać domu, zaangażowałam Oskara do pomocy; razem rozwieszamy pranie - on podaje mi ubrania z miski, a ja wieszam je na suszarce, a potem on zdejmuje suche lub pokazuje mi, które teraz powinnam zdjąć; razem odkurzamy, razem ścieramy kurze.. Oskar sam wyrzuca swoje brudne pampersy przed kąpielą do śmietnika lub zbiera papierki z podłogi czy inne okruszki i na moją prośbę wyrzuca do śmieci
- wspaniałe, wprawiające w zdumienie naszych znajomych rozmowy Oskara przez telefon;
- Oskar podążając za kotką nauczył się chodzić po łóżkiem; któregoś dnia Oskar zniknął mi z oczu; w pewnym momencie usłyszałam delikatne "łup łup lup..."; okazało się, że Oski podążając za kotką wszedł pod stół, a później pod łóżko kuląc się maksymalnie, choć nie udało mu się całkowicie uniknąć uderzeń głowy o dno naszego łóżka; jakaż była jego radość, kiedy ukazał mi się po drugiej stronie łóżka, a ja ze zdumieniem wołałam, gdzież to on się podział :)
Ojej jak cudownie - ale Oski duży, mądry i zdolny - niesamowicie się zmienił :-) Wspaniałych ma rodziców!
OdpowiedzUsuńPati! To samo mogę powiedzieć o Was ! :*
UsuńAż miło czytać! Uściskaj tego Małego szkraba;-)
OdpowiedzUsuńWyściskany na całego ;)
UsuńNo Asiula, Oski rośnie jak na drożdżach widzę :) Aż miło patrzeć :)
OdpowiedzUsuńWielgachne buziaki dla Was!!! :*
Rośnie, rośnie :D Ale drożdżami go nie karmimy ;)
UsuńBuziaki i dla Was :*
Kiedy On Wam tak wyrósł??? Podoba mi się ten nasz przywilej, że możemy bez stresu skorzystać z łazienki :) Powiem Ci Asiu, że u nas już od dawna tak jest. Czasem nawet w szoku jestem, że to tak nagle się skończyło(te płacze i jęki, że mama musi być!)! Można poczuć odrobinę wolności, co? ;)
OdpowiedzUsuńAgatko, sama nie wiem, kiedy on tak urósł :D:D
UsuńA co do łazienki.. Zaraz po opublikowaniu posta.. wszystko wróciło ;) Co prawda, płacze pod drzwiami zdarzają się 9 na 10 moich wizyt (więc jedną taką wizytę mam spokojną..), ale to żadne pocieszenie :D Oby skończyło się niebawem na dobre, jak u Was!