czwartek, 4 grudnia 2014

OSKAR MA 15 MIESIĘCY



Hohoho.. Można by rzec. Piętnaście miesięcy to nie lada wiek, a tyle właśnie skończył nasz synek niemal dwa tygodnie temu. Oskar wciąż zmienia się z dnia na dzień, staje się coraz bardziej rozumny, coraz więcej można od niego wyegzekwować prosząc go o coś. To niesamowite, że, kiedy pytamy go o coś, on odpowiada - czasem używając wyraźnych, prawidłowych słów, a czasem odpowiadając po swojemu. ROZMAWIAMY ze sobą,  a nie tylko mówimy do niego i nieskromnie myślę, że ma to ogromny związek z naszymi "rozmowami", kiedy jeszcze Oski nie mówił i nie wszystko rozumiał. O tym, jak rozmawiać z niemowlakami i starszymi dziećmi, pisałam tutaj. Jeśli macie ochotę wrócić do tego tekstu, zapraszam!






Nadal w użyciu mamy body 86 i 92, ale spodnie Oskar zdecydowanie nosi już 86. Koszulki o rozmiarze 80 są dopasowane, 86 natomiast są akurat. Na niedawnej wizycie u pediatry na szczepieniu Oskar został zważony o zmierzony. Mierzy już 84 cm i waży 11.650 kg. Kawał chłopa z niego.  NA SZCZĘŚCIE NIE TRZEBA GO JUŻ NOSIĆ TAK CZĘSTO, JAK KIEDYŚ :D

Ząbków Oskuś ma pięć i  nowe szykują się do wyklucia :) Może być ciężko niedługo ;)



Okres, kiedy byłam niezbędna, minął i mogę cieszyć się wizytą w łazience bez płaczu pod drzwiami ;) Obcy też nie przerażają już tak Oskarka, choć nadal to z nami czuje się najbezpieczniej. Jest to oczywiście zrozumiałe i mam nadzieję, że pozostanie tak najdłużej. 

W ostatnim czasie Oski przechodzi chyba jakiś skok, bo dosyć często zdarzają mu się chwile buntu i ciągłego "nie" (bo przecież to jeszcze nie ten sławny 'bunt dwulatka', prawda?). Liczymy, że to chwilowe, bo czasem naprawdę brakuje już siły i pomysłów, żeby zająć naszego malucha czymś innym, czymś, co spowodowałoby na dłużej uśmiech na jego twarzyczce.




Jak już pisałam w podsumowaniu miesiąca, Oskar zaczął chodzić 1 listopada. Wieczorem. W ciągu dnia, gdy odwiedzaliśmy groby bliskich i widzieliśmy się z innymi członkami rodziny, powtarzaliśmy wciąż, że jeszcze nie chodzi, tymczasem wieczorem Oski zrobił pięć kroków, a za moment sześć. Następnego dnia - sześć, siedem i osiem. I tak każdego dnia coraz więcej, coraz pewniej i szybciej nasz maluch przemierzał nasze 44 metry kwadratowe. Najczęściej w pogoni za kotką, która zdumiona zaczęła czmychać przed Oskusiem.

Gdy tylko Oskar poczuł, że łatwiej jest się poruszać na dwóch nogach, spodnie w kolanach przestały być powycierane (dzięki czemu mam odrobinę mniej prania..) i raczkowanie uaktywnia się tylko wtedy, gdy nasz synek jest bardzo, ale to bardzo zmęczony.




Od chwili, gdy chodzenie opanował niemal doskonale, Oskar postawił sobie wyżej poprzeczkę i zaczął pokonywać różne przeszkody. Samotny, stojący w przedpokoju i przeznaczony do wyniesienia kij od miotły, został zaadoptowany przez Oskusia i teraz każdego dnia spaceruje on z kijem po całym mieszkaniu (przypominam, że jest to sporej długości kij) manewrując nim coraz sprawniej. W takich chwilach nazywam Oskara "Włóczykij" :) /moja ulubiona postać z Muminków ;)/.
Jednym z ulubionych zajęć Oskiego jest też wchodzenie po schodach (na klatce schodowej, u teściów, wszędzie indziej) lub na stopień przybalkonowy (u nas w mieszkaniu). Może to robić bez przerwy..

Oskusio także ćwiczy dłonie i palce - dzięki jednemu z tekstów Agaty, której bloga Wam polecałam, bo jest źródłem niezwykłych inspiracji, o tym, że praca dłońmi wiąże się z ośrodkiem mowy. W listopadzie zrobiłam Oskarowi liście z kolorowej pianki, wycięłam większe otwory i przewlekłam przez nie sznurówkę. Ale tylko po to, żeby pokazać Oskusiowi, że tak można, że tak się dzieje, jak włoży się jedną końcówkę sznurówki w otwór. Bardzo mu się to spodobało i ćwiczymy sznurowanie codziennie, co daje niesamowite efekty /drewniane sznurowanki znalazły się na liście prezentów gwiazdkowych dla Oskara/. 




  • Oskar chodzi, a nawet biega
  • sznurowanie liści
  • nasze rozmowy, a nie jednostronne mówienie do Oskusia zastanawiając się, ile z tego rozumie:
- Oskarku, chcesz kanapeczkę?
- Cem /chcę/ .
- Z masełkiem?
- Tak! 


  • rozmowy Oskara przez telefon (niesamowite, ale bierze do ręki mój telefon, swój zabawkowy, długopis, szczotkę do włosów, tablet, swoją rękę (e.t.c.) i przykłada sobie do ucha mówiąc coś; a co najważniejsze : powie dwa czy trzy słowa i ROBI PRZERWĘ, JAKBY CZEKAŁ NA ODPOWIEDŹ!; tak samo wygląda jego rozmowa z dziadkami, czy chociażby ze mną, kiedy Oski jest z Tatą na spacerze; prowadzi konwersacje, nie jednostronny monolog i szanuje to, że ktoś inny też ma coś do powiedzenia
  • współpraca ze mną i pomoc mi w obowiązkach domowych - ponieważ Oskar nie lubi przebywać sam ze sobą (póki co), a ja nie mogę przecież zaniedbać domu, zaangażowałam Oskara do pomocy; razem rozwieszamy pranie - on podaje mi ubrania z miski, a ja wieszam je na suszarce, a potem on zdejmuje suche lub pokazuje mi, które teraz powinnam zdjąć; razem odkurzamy, razem ścieramy kurze.. Oskar sam wyrzuca swoje brudne pampersy przed kąpielą do śmietnika lub zbiera papierki z podłogi czy inne okruszki i na moją prośbę wyrzuca do śmieci



  • wspaniałe, wprawiające w zdumienie naszych znajomych rozmowy Oskara przez telefon;
  • Oskar podążając za kotką nauczył się chodzić po łóżkiem; któregoś dnia Oskar zniknął mi z oczu; w pewnym momencie usłyszałam delikatne "łup łup lup..."; okazało się, że Oski podążając za kotką wszedł pod stół, a później pod łóżko kuląc się maksymalnie, choć nie udało mu się całkowicie uniknąć uderzeń głowy o dno naszego łóżka; jakaż była jego radość, kiedy ukazał mi się po drugiej stronie łóżka, a ja ze zdumieniem wołałam, gdzież to on się podział :)





8 komentarzy:

  1. Ojej jak cudownie - ale Oski duży, mądry i zdolny - niesamowicie się zmienił :-) Wspaniałych ma rodziców!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż miło czytać! Uściskaj tego Małego szkraba;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. No Asiula, Oski rośnie jak na drożdżach widzę :) Aż miło patrzeć :)
    Wielgachne buziaki dla Was!!! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rośnie, rośnie :D Ale drożdżami go nie karmimy ;)

      Buziaki i dla Was :*

      Usuń
  4. Kiedy On Wam tak wyrósł??? Podoba mi się ten nasz przywilej, że możemy bez stresu skorzystać z łazienki :) Powiem Ci Asiu, że u nas już od dawna tak jest. Czasem nawet w szoku jestem, że to tak nagle się skończyło(te płacze i jęki, że mama musi być!)! Można poczuć odrobinę wolności, co? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agatko, sama nie wiem, kiedy on tak urósł :D:D

      A co do łazienki.. Zaraz po opublikowaniu posta.. wszystko wróciło ;) Co prawda, płacze pod drzwiami zdarzają się 9 na 10 moich wizyt (więc jedną taką wizytę mam spokojną..), ale to żadne pocieszenie :D Oby skończyło się niebawem na dobre, jak u Was!

      Usuń

To nie jest zwykły pamiętnik. To jest poradnik inspirowany własnym życiem, własnymi emocjami, przygodami, problemami.. Znajdziesz tu odpowiedzi na pytania, które od dawna chodziły Ci po głowie..

..cieszę się, że chcesz podzielić się ze mną swoją opinią..
..Twój komentarz wiele dla mnie znaczy - pamiętaj, że zawsze odpowiadam, bo jest to wyraz mojego szacunku dla Twojego czasu..