Dziś chciałabym Wam przypomnieć wpis z ubiegłego roku. Coś ważnego, coś, co może wesprzeć zdrowie psychiczne naszych dzieci. Jestem przekonana, że każda mama, która przebywała w szpitalu ze swoim dzieckiem, zrozumie, o co chodzi. Myślę też, że i inni rodzice, którzy robią wszystko, by uniknąć pobytu w szpitalu z pociechą, spojrzą na ten wpis z pewną zadumą.. Kto nie czytał, niech przeczyta uważnie. Kto jest ze mną od początku ubiegłego roku, może sobie przypomnieć, o czym wtedy napisałam..
"Otwierasz oczy porażona przez moment ostrym światłem żarówki. Wiesz, że jest jeszcze wczesny ranek, gdzieś koło szóstej, ale zdajesz sobie też sprawę, że nie tutaj.. W tym miejscu nie ma podziału na dzień i noc.. W każdej godzinie coś się dzieje.. W każdej godzinie serce tłucze się w klatce z obawy o Twoje dziecko. Starsza kobieta, którą widzisz po raz pierwszy, ubrana w biały mundurek, podaje Ci termometr. "Proszę zmierzyć mu temperaturę", mówi. Mierzysz i czekasz z niecierpliwością na ten charakterystyczny pik, który obwieści, że tym razem pokaże poniżej trzydziestu ośmiu stopni. Cyferki migają, jakby śmiały się z Ciebie, a Ty wciąż czekasz i czekasz. Kobieta już wyszła, jakby wiedziała, że tak szybko piknięcia nie usłyszysz. Trzydzieści osiem i trzy... Wzdychasz.. I zastanawiasz się, jak długo jeszcze będziesz mieszkała ze swoim maluchem w obcym pokoju, o pobielonych ścianach, na których nic nie wisi, z olbrzymimi oknami bez firanek, rolet czy żaluzji, z innymi smutnymi matkami i ich smutnymi dziećmi. Twój maluszek ma dwa lata. W domu był pełen energii. Biegał po mieszkaniu, śmiał się, zaglądał do szafek i wyciągał garnki. Tutaj ma do dyspozycji tylko ten mały fragment podłogi wokół szpitalnego łóżka..
Byliście kiedykolwiek ze swoimi dziećmi w szpitalu? Znacie to? Ja ze swoim synkiem nigdy, poza czasem po porodzie, nie przebywałam w szpitalu, ale, jako pielęgniarka, która kilka lat temu przez kilka lat pracowała na oddziale pediatrycznym, doskonale znam ten problem. Dla niemowlaków brak miejsca, gdzie mogłyby się pobawić i zapomnieć o tym, że znajdują się w przecież specyficznym miejscu, czy też o tym, że w ich dłoniach sterczy wenflon i że za moment znów będą przykute do łóżka, bo zostanie podłączona kroplówka, nie ma takiego znaczenia. Co jednak, gdy dziecko staje się mobilne i potrzebuje przestrzeni do zabawy? I to takiej przestrzeni, które je zadowoli?Obserwowałam dzieci, nawet tych młodszych nastolatków, które siedziały samotnie na łóżkach i patrzyły przed siebie, z nudów, albo snuły się smętnie po korytarzu, byleby tylko wyjść z pokoju. Widok ten był naprawdę smutny.
Na oddziale, na którym pracowałam, była świetlica. Około 10 metrów kwadratowych. Szare ściany. Pośrodku jeden stół, wysoki, stołówkowy. Z boku mały, szary regał z pudełkami na drobne zabawki, których powoli ubywało.. W innym kącie - stary telewizor, który odtwarzał tylko niektóre bajki ze starego odtwarzacza kaset wideo.. Ponieważ oddział mieścił się na poddaszu, w tym miejscu dach był opadający, a jedyne okno, było mikroskopijnych rozmiarów, przez co pokój był przytłaczający i nawet jeśli dzieci wybierały się tam, wciąż czuły, że są w szpitalu, ponurym szpitalu.
A wszyscy przecież zdajemy sobie sprawę, że, gdyby chore dzieci mogły przebywać w domu, a to lekarze i pielęgniarki miałyby przyjeżdżać do nich, zdrowiałyby szybciej. Dlaczego więc nie podarować dzieciom jednego pomieszczenia, w którym czułyby się jak w domu? Stowarzyszenie Pozytywne.com daje dzieciom takie pokoje. Pokoje Życzliwości. Ale potrzebują wsparcia.
Jeśli nie macie pomysłu, komu przekazać 1% podatku, nie zasilajcie kieszeni polityków. Przekażcie ten 1% na Pokoje Życzliwości. Was to nic nie kosztuje. Dzieciom natomiast pozwoli dużo lepiej znieść pobyt w szpitalu.
Poniżej przedstawiam Wam notatkę od Stowarzyszenia Pozytywne.com, gwoli wyjaśnienia, jak to wszystko wygląda:
"Kolorowe miejsca dla dzieci w szpitalach - Pokoje Życzliwości "Pokój Życzliwości" to zbudowana od początku lub odświeżona świetlica w szpitalu na oddziale dziecięcym. 20 metrów kwadratowych – wstęp tylko dla dzieci. Przytulne sofy, specjalna kolorowa ściana z okrągłymi półkami i dywan w szachownicę. Tak właśnie wyglądają Pokoje Życzliwości. Ideą projektu jest stworzenie na szpitalnych oddziałach takich pomieszczeń, w których dzieci czują się jak u siebie w domu oraz chociaż na chwilę zapominają o trudnej rozłące z rodzicami i szpitalnym leczeniu. "Pokoje Życzliwości" składają się z czterech stref: artystycznej, zabawy, edukacji i czytelni. Dzieci mogą tam korzystać ze sprzętu komputerowego, telewizyjnego, gier edukacyjnych i przyborów szkolnych a profesjonalny personel dba o bezpieczeństwo i prawidłowy przebieg każdej aktywności dzieci. W ten sposób możliwe jest połączenie podczas pobytu w szpitalu zarówno zabawy jak i edukacji. Do tej pory udało nam się wybudować/wyremontować już cztery takie świetlice: 2 we Wrocławiu, 1 w Żorach oraz 1 w Oławie. Kolejna świetlica powstanie w Szpitalu Wielospecjalistycznym w Jaworznie. Jednak kolejne 40 placówek z całej Polski czeka na swoją kolej. Przekazując 1% Twojego podatku Sam/Sama możesz pomóc w akcji i przyspieszyć czas oczekiwania na nową świetlicę w kolejnych szpitalach! :) KRS 0000280273pokojezyczliwosci.pl Stowarzyszenie Pozytywne.com"
jako, że jestem pielęgniarką z radością czytam artykuły o szpitalach....haha brzmi to jak fanatyzm....tak jestem chyba fanatyczką swojego zawodu....
OdpowiedzUsuńpiękna inicjatywa, o której piszesz....szkoda, że ludzie, którzy zarządzają tego typu placówkami właśnie nie zwracają uwagi na takie "grobiazgi" wg nich....bo nie tylko opieka lekarsko-pielęgniarska jest ważna, to jak przebiega leczenia jest również uzależnione od otoczenia w jakim dziecko przebwa...
Pielęgniarki z powołania tak mają ;)
UsuńCo do władz szpitali - myślę, że zmieniłoby się to, gdyby właścicielem była osoba prywatna, a nie państwo.. Zobaczymy, może przyjdą i u nas takie czasy :)