czwartek, 30 stycznia 2014

PROJEKT SAMO_SIĘ - TYDZIEŃ 9

Ponieważ stała się rzecz straszna [przynajmniej w moim mniemaniu], a mianowicie w jakiś tajemniczy sposób zniknęły moje dwa wpisy dotyczące Projektu Samo_Się, a dokładnie tydzień 9 i tydzień 10, byłam zmuszona wyszukać je w pamięci podręcznej Googla [całe szczęście, że takie coś istnieje! szkoda jednak, że blogger nie posiada czegoś takiego, jak kosz, gdzie znajdują się usunięte wpisy - przypuszczam, że przypadkowo je usunęłam, innego wytłumaczenia nie mam..]. Znalazłam oba wpisy i w tym miejscu umieszczam je po raz kolejny. Linki, które znajdują na moim fanpage'u odnośnie  Tygodnia 9 Projektu i Tygodnia 10 Projektu, nie działają! Umieszczę na Fb nowe linki w nowym wpisie. Jest mi również niezmiernie przykro, że w pamięci podręcznej Googla nie zapisały się wszystkie komentarze, które zostały dodane pod wpisem..



niedziela, 19 stycznia 2014

PROJEKT SAMO_SIĘ - TYDZIEŃ 9: ZABAWKA HANDMADE ZROBIONA PRZEZ RODZICA

Oglądałam w tym tygodniu program telewizyjny zatytułowany "Brygada do spraw dzieci". Jest to angielski serial pokazujący w każdym odcinku rodziców, którzy nie potrafią poradzić sobie ze swoimi dziećmi i zwracają się w związku z tym o pomoc do brygady specjalistów. Coś w stylu Superniani, ale tutaj, w zależności od rodzaju problemu, konkretny specjalista udziela pomocy. W oglądanym przeze mnie odcinku bohaterką była mama, która miała dziesięciomiesięcznego synka. Przesiadywała z nim sama przez cały dzień, bo mąż pracował, i był to dla niej prawdziwy koszmar. Dlaczego? Bo maluch płakał całymi godzinami. Jak się okazało - z nudy... Mama NIE MIAŁA POMYSŁU, CO ROBIĆ ZE SWOIM DZIECKIEM W CIĄGU DNIA. Nie do pomyślenia, a jednak to się zdarza. Jeśli w Polsce są takie mamy, na szczęście mogą skorzystać z Projektu Samo_Się, który pokazuje, że z dziećmi można bawić się świetnie i kreatywnie, nawet jeśli mają mniej niż dziesięć miesięcy.

W tym tygodniu - robiliśmy własnoręcznie zabawki. Nie mam maszyny, ale postanowiłam coś uszyć. Na początku miała to być maskotka zrobiona od podstaw, ale któregoś dnia mój wzrok przykuł królik, biedny, zapomniany, lekko poszarpany królik. Domagał się zainteresowania, które zapewne w jego mniemaniu należało mu się, postanowiłam więc odpowiedzieć na to wołanie. Królika dostaliśmy od znajomej, ale Oskar nie bardzo się nim interesował. Trzeba było go udoskonalić w taki sposób, żeby zainteresować nim naszego malucha.

KRÓLIK EDUKACYJNY

Nie byłabym sobą, gdybym nie postawiła na edukację. Tym sposobem - zszyłam to, co było rozerwane, ale zaraz potem rozerwałam część u dołu, bo potrzebowałam otworu. Wsypałam tam różne rodzaje fasoli, dzięki czemu gniotąc królika Oskar ćwiczy zmysł dotyku. 

Doszyłam królikowi liczne wstążki w różnych kolorach, o rożnych fakturach. Oskar dowiaduje się, że coś może być dłuższe lub krótsze [wstążki zielone mają różne długości], że dwie wstążki z tego samego materiału mogą mieć inny kolor [czerwona i zielona], że są materiały cienkie i szerokie [jak wstążki], oraz wąziutkie i okrągłe [jak sznurki przyszyte na dole królika]. Doszyłam też przezroczyto-białą wstążeczkę, która była wykorzystana do prezentów świątecznych. Jest ona o tyle ciekawa, że jej brzegi są tak giętkie, że wyginają się, jak druciki, przez co można jej nadać różne kształty.


Przez kilka godzin w tym tygodniu królik był ulubionym przyjacielem Oskarka. Ugniatał go, ciągnął wstążki, badał, jak smakują. Był królikiem baaardzo zachwycony.












BALONY TRZY

Balony te są pozostałością po naszym weselu :) Znalazłam dla kilku z nich zastosowanie - nadmuchałam je i pomalowałam. Naturalnie tak, aby i one spełniły rolę edukacyjną. 

Na jednym z dwóch gładkich balonów namalowałam uśmiechniętą twarz kobiety. Pokazałam Oskarowi, że tak wygląda osoba szczęśliwa. Oczy błyszczą, są szeroko otwarte, a usta rozchylają się w uśmiechu. Na drugim gładkim balonie namalowałam smutną męską buźkę. Oczy lekko przymknięte, usta w podkówkę, a na policzkach łzy. Oskar dowiedział się, że ludzie płaczą, kiedy jest im źle, podobnie jak i on płacze, gdy jest głodny, zmęczony, przestraszony. 

Trzeci balon jest grawerowany. Znajduje się na nim napis oraz kwiatki i listki. Napis zamalowałam na niebiesko, kwiatki na różowo, a listki na zielono, przez co grawer stał się bardziej widoczny, a Oskar mógł rozwijać wzrok wpatrując się w różne, wyraźne kolory.



Balony złączyłam ze sobą nitką i dałam Oskusiowi do zabawy. Chwycił mocno nitkę i próbował uchwycić balon drugą dłonią.







Później podczepiłam balony do wiszącej nad głową Oskara karuzeli. Wtedy to obie dłonie synusia poszły w ruch - chwytał, ściskał, część flamastra pozostała na jego dłoniach. Był zauroczony wiszącymi nad głową miękkimi kulami.



The end

8 komentarzy:

Nic dziwnego, że Oskarek taki zachwycony, świetna sprawa z tymi zabawkami edukacyjnymi! A jaka Mama kreatywna :)
Dziękuję :) Oskar uwielbia nowości [ma to po mamie ;)], nie lubi nudy, więc zrobienie dla niego nowych zabawek, to był strzał w dziesiątkę ;)
zazdroszczę kreatywności!
Ja + młode macierzyństwo = ... sama sprawdź co :)
Serdecznie zapraszam! http://stormofhormones.blogspot.com/
O.. Weszłam i od razu zobaczyłam, że zostałam [po raz kolejny już] nominowana przez Ciebie do zabawy Liebster Blog Award :) Dziękuję :)
Mój się panicznie boi balonów, a konkretnie dźwięku, ktory wydaje, jak się przejedzie po nim palcem... Króliczek jest slodki :)
W króliczku sama jestem zakochana :D 
A balony..? Wiesz, niektórzy tak mają, że nie lubią pewnych dźwięków :) Ja np. nie cierpię, jak ktoś gryzie coś wełnianego.. Ciary mam od razu.. :/ Niektórzy nie lubią skrobiącego po talerzu widelca, inny paznokcia przesuwanego po tablicy :) Mój kuzyn np nie lubi szelestu papierków od cukierków! :D

Dźwięk palca przesuwanego po balonie rzeczywiście nie należy do przyjemnych :) ale może kiedyś mu się to zmieni, nie wykluczone ;)
balony sąą suuuuper! mój synek je uwielbia :)
No to wspaniale :) trzeba to wykorzystać ;) 


______________________________________________________________________


Tyle udało mi się odzyskać. Najważniejsze jednak, że w ogóle coś się zachowało :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To nie jest zwykły pamiętnik. To jest poradnik inspirowany własnym życiem, własnymi emocjami, przygodami, problemami.. Znajdziesz tu odpowiedzi na pytania, które od dawna chodziły Ci po głowie..

..cieszę się, że chcesz podzielić się ze mną swoją opinią..
..Twój komentarz wiele dla mnie znaczy - pamiętaj, że zawsze odpowiadam, bo jest to wyraz mojego szacunku dla Twojego czasu..