Zaczęliśmy od glutenu (o kalendarzu rozszerzania diety pisałam tutaj i wspominałam między innymi o tym, że gluten, wg Konultanta Krajowego do spraw Pediatrii, należy wprowadzać nie wcześniej niż w 5 miesiącu życia dziecka i nie później niż w 6 miesiącu, co też uczyniłam wprowadzając go na tydzień przed końcem 6 miesiąca życia). Na gluten reakcja była natychmiastowa - Oskar dostał wysypki, ale postanowiłam sprawdzić, czy nie było to spowodowane po prostu zbyt dużą dawką glutenu. Odmierzyć dokładnie pół łyżeczki jest jednak trudno. Następnego dnia podałam mu ciut mniej i nie zaobserwowałam żadnej negatywnej reakcji. Po wprowadzeniu zupek zaczęłam dodawać do nich kaszę mannę i również nie widziałam negatywnych reakcji. Na szczęście.
Pierwszym produktem, chyba najbezpieczniejszym, jest zwykle marchewka i po glutenie właśnie ona została wprowadzona. Ugotowałam pół średniej marchewki, zblendowałam i dałam do spróbowania Oskarowi. Zjadł odrobinkę, może w sumie ze dwie łyżeczki, więcej nie chciał. Następnego dnia jednak zjadł całą porcję i to ze smakiem. :) Nie dodawałam swojego mleka. Wyszłam z założenia, że zrobię to, jeśli Oskarkowi stałe jedzonko nie posmakuje, żeby zachęcić go do zjedzenia czegoś, co ma znajomy smak i zapach. Nie było takiej konieczności, bo Oskar wręcz sam dopominał się o łyżeczkę z jego daniem.
Po trzech dniach obserwacji dodaliśmy do marchewki jabłko. Ta sama procedura - pokrojone w kawałeczki ugotowałam z marchewką i zblendowałam. Bez negatywnych reakcji. :)
Nastał czas na zupkę z prawdziwego zdarzenia. Ugotowałam pół ziemniaka z połową marchewki i odrobiną oliwy z oliwek, po czym oczywiście zblendowałam. Bez negatywnych reakcji, a Oskar wręcz garnął się do zupki.
Problem pojawił się, kiedy wprowadziliśmy banana. Po ugotowaniu jabłuszka, zblendowałam je z kawałkami banana. Reakcja nastąpiła jeszcze tego samego dnia - pojawiła się wysypka w różnych miejscach ciała Oskarka oraz mocno zielona kupka (mogąca świadczyć o zaburzeniach układu pokarmowego - może jeszcze nie jest gotowy na przyjęcie banana - o czym pisałam tutaj). Ponownie wprowadzimy bananka 1 kwietnia.
Następnie wprowadziłam imbir, por, kaszę jaglaną i wczoraj groszek. Kasza jaglana nie wywołała entuzjazmu u Oskara, być może za dużo jej dałam jak na pierwszy raz i zupka dla synka była już mało jadalna ;) Uczulenia nie zaobserwowaliśmy, więc za kilka dni ponownie ją wprowadzę, ale w mniejszej ilości.
W każdym razie zupka jest już pełnowartościową zupą i sama z chęcią zjadłabym taką :) Stopniowo będziemy wprowadzać kolejne produkty i liczę na to, że wszystko pójdzie po naszej myśli.
W każdym razie zupka jest już pełnowartościową zupą i sama z chęcią zjadłabym taką :) Stopniowo będziemy wprowadzać kolejne produkty i liczę na to, że wszystko pójdzie po naszej myśli.
A może to nie banan, a te środki na skórce, które sprawiają, że banan dlużej jest zielony?! :)
OdpowiedzUsuńMoże i tak być, że jakaś chemia zadziałała :) Dlatego wrócimy do banana 1 kwietnia, jak zanotowałam sobie w zeszycie ;) I zobaczymy.
UsuńZanim się obejrzymy a sam będzie przybiegał do stołu po nowe smakołyki :-)
OdpowiedzUsuńJuż niedługo! Szczerze mówiąc, gdyby już biegał, tak by właśnie było ;) Tymczasem z ciekawością ogląda nasze talerze i ich zawartość ;)
UsuńDokładnie. :D
Usuń;)
Usuń